Dziś jest 29 marca 2024 (piątek)










 w najnowszym numrze 




Lot nad korkami
dodano: 2017-06-27

Wizje samochodów unoszących się w powietrzu to nie nowość. Pojawiają się od lat, najczęściej w świecie bajek i fantastyki, od bajki o Jetsonach po świat przedstawiony w filmie "Piąty element" Żeby spotkać latający samochód, nie trzeba jednak wybierać się do świata wyobraźni, wystarczy wizyta w Czechach.

To właśnie nasi południowi sąsiedzi przedstawili niedawno kolejną wersję swojego pojazdu latająco-jeżdżącego o nazwie AeroMobil. Po długich pracach nad prototypem, który już nieźle wyglądał, stworzono gotowy produkcyjny model, który ma trafić do garaży klientów w 2020 roku.
Prezentacja AeroMobila odbyła się na targach dóbr luksusowych w Monako nie bez przyczyny. W zależności od wersji wyposażenia ceny każdego z 500 zaplanowanych egzemplarzy mają wahać się między 1,2 a 1,5 miliona euro.
Z technicznego punktu widzenia można powiedzieć, że AeroMobil jest bardziej samolotem niż samochodem. Przygotowanie go do lotu, czyli przeobrażenie z wersji jeżdżącej w latającą ma zająć około trzech minut. Podczas jazdy po drodze prędkość maksymalna ma wynosić 160 km/h, zasięg dochodzi do 700 km. W powietrzu będzie mógł pokonać 750 km, a prędkość lotu to maksymalnie 360 km/h.
Wizja unoszenia się ponad korkami nie jest jednak taka łatwa do spełnienia, ponieważ do startu i lądowania nadal będzie potrzebny pas startowy, czyli regularne lotnisko. To ze względów bezpieczeństwa. Bez licencji pilota też nie będziemy mogli oderwać się od ziemi. AeroMobil będzie więc podlegał tym samym prawom co małe prywatne samoloty. Po latach marzeń o latających samochodach, maszyna i tak na pewno będzie miała wzięcie. Czesi chcą przeprowadzić światową ekspansję i oferować swój pojazd w USA, Chinach i oczywiście w Europie.

Terrafugia i PAL-V One
Czesi nie są jedynymi oferentami takich pojazdów. Amerykanie próbują wystartować z seryjną produkcją latającego samochodu firmy Terrafugia. To projekt, którego realizacja wydaje się bardziej odległa, ale jeszcze nie tak dawno spece zza oceanu zarzekali się, że pojazd będzie dostępny na rynku w 2025 roku.
Prototyp T-FX ma rozkładane skrzydła i śmigła. Przypomina bardziej śmigłowiec, bo dzięki obrotowym wirnikom może lądować i startować w pionie. Ma 300-konny silnik hybrydowy. W locie osiągi są podobne do czeskiego konkurenta, prędkość maksymalna to około 320 km/h, a zasięg wyniesie niecałe 700 kilometrów. Amerykanie chcieliby obejść kwestie licencji pilota. Terrafugia ma być obsługiwana przez kierowców ze zwykłym prawem jazdy i przebytym weekendowym kursem obsługi lotu. Ma to być możliwe dzięki autonomicznym funkcjom lotu. Autopilot po zadaniu celu ma sam wystartować, dolecieć na miejsce i bezpiecznie wylądować. Większość funkcji lotu będzie obsługiwał komputer. Firma nie zaprezentowała jeszcze gotowego latającego prototypu. Ograniczyła się do publikacji grafik komputerowych.
Zupełnie gotowy i dostępny komercyjnie jest inny latający pojazd, którym można wyjechać na drogę publiczną. PAL-V One to pomysł holenderski. Jednak trudno tu zastosować nazwę „latający samochód”, bo to raczej sprytnie składany mini wiatrakowiec.
Do startu i lądowania potrzebuje 30 metrów prostej. Ma 230 koni mechanicznych i może pokonać 350 km w powietrzu lub 1200 na ziemi. Holendrzy wycenili go na 1,2 miliona złotych. Owszem dużo, ale i tak czterokrotnie mniej niż czeski AeroMobil.

Latające, ale nie jeżdżące...
Nie wszystkie pomysły na latanie nad korkami lądują na kołach. W ostatnim czasie zaprezentowano przynajmniej kilka miniaturowych statków powietrznych, które można by nazwać latającymi samochodami, gdyby nie fakt, że nie pojawią się na drogach. Mają natomiast zapewnić prywatny transport drogą powietrzną w codziennym życiu. Jednym z nich jest zaprezentowany w Dubaju czterowirnikowy AAV, stworzony wspólnie z chińskim producentem dronów - firmą Ehang. Właściciel będzie tylko pasażerem – określi miejsce docelowe, a przerośnięty dron zawiezie go na miejsce.
Takie samo zadanie ma I.F.O., czyli wirnikowiec, który kształtem przypomina latający spodek. Dla przekory nazwano go "Zidentyfikowany Obiekt Latający". O ile AAV ma pojawić się nad Dubajem jeszcze tego lata, to I.F.O. lata wyłącznie po ekranach komputerów.
W przestworzach był już tymczasem kolejny innowacyjny pojazd. Dzieło niemieckich wynalazców wyposażone w szereg miniaturowych turbin w skrzydłach startowało i lądowało pionowo podczas testów przeprowadzonych w tym roku. Napęd strumieniowy w połączeniu z autonomicznym prowadzeniem robi z Lilium typową powietrzną taksówkę. Niestety nie uregulowano jeszcze kwestii prawnych związanych z autonomicznym samochodami, do masowego wykorzystania autonomicznych statków powietrznych trzeba będzie stworzyć odpowiednie prawo.
Przy obecnej lawinie pomysłów na prywatne latające samochody można śmiało powiedzieć, że losy prywatnych śmigłowców są zagrożone. Miłośnicy latania z grubymi portfelami już wkrótce będą mieli znacznie szerszy wybór w kwestii, czym oderwać się od ziemi.

Autor: Kacper Jeneralski

     
drukuj | powrót »



 
banery reklamowe



(c). 2012 ZMPD. Wszelkie prawa zastrzezone.