Dziś jest 26 kwietnia 2024 (piątek)










 w najnowszym numrze 




Imigranci na drodze
dodano: 2016-10-28

Imigracja jest stara jak świat i spotykana pod każdą szerokością geograficzną. Jest też niezłym biznesem.

Policja francuska nie ma zamiaru chronić kierowców ciężarówek przed atakami imigrantów, brytyjskie służby kontrolne traktują przewoźników jak owce, które trzeba golić nakładając mandaty za (nieumyślny) przewóz ludzi.
Wygląda jakby zachodnioeuropejscy politycy stwierdzili, że imigranci są potrzebni, tylko jeszcze tubylcza ludność o tym nie wie. Za takim spostrzeżeniem może przemawiać nie tylko ospałość służb mundurowych w Calais, ale także demografia. Europejska populacja będzie maleć, według ONZ z 738 mln ludzi obecnie do 706 mln w 2050 roku. W tym czasie populacja Afryki podwoi się do 2,47 mld ludzi. Polaków w 2050 roku zostanie 33 mln.
Co gorsze, nasz kontynent starzeje się, zatem Europa będzie potrzebowała rąk do pracy.
Kanclerz Merkel otwarcia unijnych granic nie konsultowała z politykami innych krajów, tylko z własnymi przemysłowcami. Oni potrzebują pracowników, a dodatkowo napływ miliona nowych ludzi wymusi inwestycje w mieszkania, zwiększy wydatki konsumpcyjne i generalnie rozrusza gospodarkę. Wielkie koncerny już obiecały utworzyć dla przyjezdnych nowe miejsca pracy.
Według danych ONZ Niemcy przeznaczyły na przyjęcie imigrantów 1,3 mld dol., a do 26 sierpnia wydały miliard. Komisja Europejska założyła miliardowy budżet, ale już zdołała przekroczyć go o 55 mln dol. USA na imigrantów przeznaczyły 891 mln dol., wydały zaś blisko 1,2 mld. Wielka Brytania zarezerwowała w budżecie 731 mln dol. i zdążyła do 26 sierpnia wydać 400 mln. Norwegia z 278 mln dol. wydała już 182 mln. Jednocześnie europejskie państwa wskazują, że w ratowanie współplemieńców z Syrii nie włączają się Zjednoczone Emiraty Arabskie w takiej skali, jaka kojarzona jest z tym bogatym państwem. Na pomoc imigrantom przeznaczyły 137 mln dol. i wydały z tej sumy 66 mln.
Problem z podejściem „makroekonomicznym” i „demograficznym” jest przede wszystkim taki, że wędrówki ludów odbywają się kosztem poszczególnych osób. Zarazem socjologowie przypominają, że Europa wielokrotnie była terenem migracji. Między rokiem 1845 i 1939 Europę opuściło 51 mln osób. Kolejne dekady nie zahamowały tego procesu. Np. w Wielkiej Brytanii mieszka ponad 3 mln osób z UE, ale jednocześnie z Wielkiej Brytanii wyjechało 1,5 mln Brytyjczyków.
W rezultacie migracji odsetek osób mieszkających w Wielkiej Brytanii, ale urodzonych za granicą wynosi 13,4 proc. Dla Francji wynosi on 12 proc., dla Hiszpanii 12,4 proc., dla Niemiec 14,5 proc., a uwzględniając napływ najnowszej fali od stycznia 2015 roku do czerwca 2016 roku - 15,3 proc. W Szwajcarii odsetek imigrantów sięga 29,6 proc., zaś w Austrii 17,4 proc., zaś uwzględniając ostatnią falę wzrasta do 18,7 proc. W Polsce jest to 1,6 proc. populacji.
Najwięcej imigrantów w Wielkiej Brytanii pochodzi z Indii, we Francji z Algierii, w Hiszpanii z Maroka, we Włoszech z Rumunii, w Niemczech z Polski, w Polsce z Ukrainy.
Przepływ ludności to światowe zjawisko. Z danych ONZ wynika, że w 2015 roku poza granicami swojego kraju mieszkało 245 mln ludzi, gdy w 1975 roku ta liczba wynosiła 175 mln.

Autor: Robert Przybylski

     
drukuj | powrót »



 
banery reklamowe



(c). 2012 ZMPD. Wszelkie prawa zastrzezone.